sobota, 4 maja 2013

Kasza gryczana z owocami (dlaczego kocham blogerów?)


W poprzednim poście trochę sobie pohejtowaliśmy, więc teraz czas na wyrównanie nastroju!
Pamiętajcie! Jak nie skomentujecie teraz, to będziecie bardzo, bardzo złymi ludźmi.
Zdjęcia. Potrawy podane bardzo ładnie, na pięknych tackach, stołkach, talerzach... Nie dajcie się! Tak naprawdę wielu blogerów robi zdjęcia na podłodze. Niektórzy zamiast talerzy wykorzystują dziwne rzeczy (jak podstawki na świeczki). Kiedyś czytałam nawet o tym, że blogerka zamiast patery używa... odwróconej formy do pieczenia.
Robienie pięknych zdjęć często wygląda okropnie :)
Dlatego nie warto się załamywać. Ja też się nie załamuję i ćwiczę! Kiedyś będę robić lepsze zdjęcia.
Podawanie potraw. Zanim odkryłam blogi kulinarne, większość moich potraw wyglądała okropnie. Moja droga kulinarna była bardzo typowa: kiedy znudziły mi się mrożone dania, zaczęłam smażyć ryż z kurczakiem i warzywami. Dopiero później przyszło coś nowego. Takie jednogarnkowe (a raczej jednopatelniowe) rzeczy wyglądały jak wymiociny.
Zaczęłam przeglądać blogi i w końcu nauczyłam się ładnie podawać dania.
Przepisy. Ostatnio widziałam dżem z boczku. Był wytrawny, ale i tak zadziwiał. Oprócz tego: czekolada z chilli, z burakiem, z pomidorem, ze szpinakiem...
Kiedyś widziałam ciasto czekoladowe z kiszoną kapustą! A sama zrobiłam zupę szpinakową z kiwi.
Wasza wyobraźnia mnie zadziwia.
Opisywanie restauracji. Niestety, bardzo nie lubię jeść publicznie. Nie znoszę napompowanych restauracji, w których kelnerzy robią sobie podśmiechujki, kiedy klient źle podniesie widelec. Cóż, jestem niewychowana, a w domu nie miałam zbyt dużego wyboru w sztućcach. Teraz niby wiem, co i jak, ale jedzenie "restauracyjne" nie wychodzi mi naturalnie.  
Wychodzenie do restauracji to dla mnie prawdziwa wojenna wyprawa. Wybieram lokal wcześniej i, koniecznie, sprawdzam na blogach jak go piszą.
Tak, drodzy restauratorzy! Warto być miłym dla każdego, bo niektórzy czytają blogi, które teoretycznie nie mają fanów.
Spotkania. Wiedzcie jedno! Blogerzy kulinarni zawsze dopisują. Na każdym spotkaniu z blogerami, w większości przyleźli ci, którzy gotowali.
I mimo obgadywania osoby, która właśnie wyszła. Mimo tradycyjnego jechania po jednej blogerce i licytowania się "o wejścia na bloga", to... naprawdę jest miło.
Da się porozmawiać o wszystkim: jedzenie, podróże, książki, matematyka, pogoda.
I to, wbrew pozorom jest najważniejszy punkt. Bo blogerzy "niebranżowi" rozmawiali tylko o tym "jak zwiększyć oglądalność bloga". Ewentualnie przychodzili razem i mędzili sobie o przyjaciołach z pracy.
Przy kulinarnych naprawdę można się odprężyć :)

A teraz przepis. Nie ma pięknego zdjęcia, ale jest ładnie podane i, co najważniejsze, trzyma klimat dziwnych przepisów. Zróbcie i kochajcie mnie (i siebie, oczywiście)!
Przepis na 2 porcje:
70g kaszy gryczanej niepalonej
2 łyżki zmielonego maku
150ml mleka
szczypta startej skórki pomarańczy
szczypta mielonego kardamonu
szczypta mielonego cynamonu
Oczywiście, zanim zetrzemy skórkę, musimy pomarańczę wyszorować i sparzyć.
W garnku zagotować mleko, dodać mak, cynamon, kardamon i skórkę pomarańczy.
Dodać kaszę gryczaną, i gotować przez 15–20 minut aż kasza będzie miękka. Często mieszać.
W międzyczasie zrobić sałatkę:
2 kiwi
1 pomarańcza
2 mandarynki
1–2 łyżki płynnego miodu
szczypta suszonej mięty
Owoce obrać ze skórki, usunąć gorzkie, białe części i podzielić na małe kawałki. Obierać i dzielić nad miską, by nie pozbywać się soku.
Z sokiem wymieszać miód i miętę. Dodać do soku owoce i dokładnie wymieszać.
Podawać z kaszą.
Oczywiście, można także zrobić z innymi owocami. Polecam agresty, ananasy, truskawki, maliny, grejpfruty, porzeczki, brzoskwinie, liczi, mango (mangi?).
Przepis pochodzi z serii "Podróże kulinarne" wydawnictwa RP.

8 komentarzy:

  1. No przepysznie to to wygląda.A jak smakuje?Podrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. wspaniały artykuł przypominały mi sie moje początki z blogiem, a potrawa bardzo interesująca :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zdjęcie nie jest takie złe, za jakie je masz. Więcej luzu!
    Pamiętaj: Kiedy zamykają się jedne drzwi, otwierają się kolejne. Potem jesteś już w Lidlu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :D Ach, Szparagu, jak zwykle, rozbrajasz.
      Wiero, podpisuję się pod Szparagiem odnośnie zdjęcia - jest naprawdę w porządku

      Usuń
  4. witaj,ale tu u CIEBIE pięknie,zdrowo,smacznie,słodko i kolorowo.Jestem zachwycona.Jeśli pozwolisz to rozgoszczę się i pozostanę na dłużej.W wolnej chwili zapraszam w odwiedziny do Dobrych Czasów.Pozdrawiam wiosennie,dodam tylko,że Twoje fotki są bardzo ładne.J.

    OdpowiedzUsuń
  5. Najdziwniejsze, co widziałam do tej pory to fikuśna kawa z bitą śmietaną itp. podana w... słoiku. + 100 do lansu :D
    Widziałam ten przepis na ciasto z kiszoną kapustą. I brownie z pomidorami. Od tego czasu nic mnie nie zdziwi :)

    Mnie blog też nauczył estetycznego podawania potraw. I tego, że świeża zielenina (bazylia, mięta, tymianek, czy chociażby natka i koper) to nasi nieodłączni przyjaciele :D

    Na spotkaniu blogerów byłam tylko raz, na takim bardzo kameralnym i było przemiło :D żadnego obgadywańska ani nic :) było super.

    OdpowiedzUsuń
  6. Pyszności...mniam ! :D

    Zapraszam
    zdrowiezwyboru.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. uśmiałam się :))))

    a kasza..... hmmmmm. warto spróbować :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...